Uzależnienia. Kryzys męskości?

Początek XXI wieku to czas w którym dochodzi do rozmywania wielu rzeczy, ról i postaw. Niestety ta „moda” wydaje się wymykać spod kontroli.

Zastanawiając się nad etiologią uzależnień wśród mężczyzn, skłonnością do zachowań przemocowych, nadużyć seksualnych, w tym związanych z wykorzystywaniem dzieci, a także innych postaw niebezpiecznych łamiących prawo i zagrożonych karą wiezienia, obserwuję ogromny kryzys prawidłowych wzorców ról pełnionych przez mężczyzn. Jest to bez wątpienia uwarunkowanie bardzo sprzyjające powstawaniu i rozwojowi uzależnień. Jednak o wiele bardziej niepojący jest fakt przekazywania tego uwarunkowania w łańcuchu zachowań destrukcyjnych. Niepokojący i niestety rozwojowy. Chłopcy, młodzi mężczyźni i dorośli mężczyźni. Wszyscy mamy tak wiele nielubianych czy wprost znienawidzonych zachowań swoich ojców, których postanawiamy nigdy nie robić że…robimy je dokładnie tak samo, lub jeszcze bardziej. Nienawiść wiąże nas nierozerwalnie z obiektem naszej nienawiści. Bo cóż innego możemy robić? Uczymy się przez naśladownictwo. Nie możemy naśladować tego czego nie znamy, nie widzimy.

Wstęp.
Bazuję na doświadczeniach zawodowych, a także własnych. Pracuję z uzależnionymi więźniami w Zakładzie Karnym, wcześniej z narkomanami i alkoholikami na wolności, nadal jako pedagog spotykam się z rodzicami i nauczycielami. Także moja kilkuletnia praca z młodzieżą, dość wyraźnie określa pewną prawidłowość. Ojcowie, mężowie, dziadkowie, partnerzy, bracia nawet jeśli fizycznie występują w systemie rodzinnym, to ich rola jest cokolwiek niejasna. Niewielu z nich staje się przewodnikami dla swoich dzieci, czy podopiecznych. Wycofują się ze swoich ról czasem z wygodnictwa, a czasem by mieć święty spokój. Wycofują się gdyż sami mieli taki właśnie wzór w rodzinie pochodzenia, lub nie mieli go w ogóle i teraz starają się go wymyślić, ale z pustego i Salomon nie naleje. Młodzi natomiast, jako osobę dla nich ważną z racji ról męskich, wskazują dość często, np.: Pana od wf-u.

Media tworzą zapotrzebowanie.
Dodatkowo dość natarczywie epatuje z telewizora dziwny obraz mężczyzny:

A to pierdołowaty poszukiwacz keczupu w szafce kuchennej, a to ofiara z gorączką nie mogąca znaleźć pilota od telewizora. Lub inny obraz, w lustrze pojawia się gładko wydepilowana klata „mężczyzny”, który odkrywa że przyczyną wypadania jego bujnej czupryny jest testosteron. Może należy go zatem definitywnie wyeliminować? Może z pomocą chirurga?

Inny obraz. Pięcioostrzowa maszynka do golenia by być jeszcze gładszym? Po co? Tabletki na męskość bez udziału mężczyzny a jedynie pompowany symbol fallusa, kobieta co się rozbiera i oczekuje że tabletka zrobi swoje? Czym/ kim jesteśmy? Homogenitalus?

Dodatkowo po przeciwnej stronie sceny latające podpaski, kobiety z łatwością wypróżniające się po 40-tce, tampony, żylaki odbytu, bakteryjne zakażenie pochwy! Jest jeszcze jakieś tabu?

Dom.
A w domu? Jeśli w tym szalonym świecie jest pełna rodzina, która się oparła zarazie rozwodów (sam jestem dwukrotnie rozwiedziony), to co robi ojciec? Pracuje. Dużo pracuje. Oczywiście należy pracować i zarabiać pieniądze by utrzymać rodzinę. Jednak coraz częściej pojawia się kompletny brak komunikacji między członkami systemów rodzinnych. Zmęczenie i brak czasu. To są zdaje się nowoczesne choroby społeczne. Ojciec pracujący, ojciec pijący, ojciec w więzieniu, ojciec za granicą, ojciec bijący. Rozwiedzeni rodzice. Oczywiście są także inni ojcowie, jednak w cichości własnego sumienia określmy swojego tatę, siebie jako tatę.

A mama? Jaką jest osobą? Ochrania, łagodzi, pilnuje, głaszcze, przytula, tłumi, tłamsi, wyręcza, ogranicza, uniemożliwia, załatwia. Jasne że nie wszystkie i nie wszędzie. Ja staram się nie uogólniać. Dobrze zdaję sobie sprawę że wszelkie uogólnienia są wielkim kłamstwem i niesprawiedliwością. Ja tylko staram się zwrócić uwagę.

Środowisko.
Jednak zwracanie uwagi także może być niebezpieczne. Łatwo można otrzymać etykietę homofoba, szowinisty, rasisty, zwolennika stosowania przemocy albo jeszcze kogoś innego, co skutecznie pogrąży i przekreśli przyszłość zwracającego. Jednak zaryzykuję.

Moi uzależnieni pacjenci to w zdecydowanej większości mężczyźni. Moi współpracownicy w terapii uzależnień to w większości kobiety. Czy to ma znaczenie? Oczywiście i to ogromne. Modelowanie zachowań pożądanych, korygowanie niepożądanych, postrzeganie świata i rzeczy, rozumienie, przeniesienia… Mężczyzna jest istotą uczuciową, jednak zanim poczuje najpierw musi zrozumieć. A rozumie że męskość jest zła.

Rodzi się Jan.
Przyszedł na świat jako dziecko w rodzinie pełnej. Śliczny chłopiec wyczekiwany przez mamę i tatę. Dziadek oszalał z radości, babcia będzie miała kogo karmić kluseczkami. Siostra patrzy podejrzliwie. Szybko poszedł do przedszkola. Wszystko jakby przyspieszyło. Jasiu nie mógł się rozstać z mamą w drzwiach przedszkola, płacz, krzyk, rwetes. Pani wychowawczyni:

– Bo dziecko do przedszkola to powinien przyprowadzać ktoś mniej z nim związany uczuciowo, na przykład ojciec.

Zezłościła się Pani. Pierwszy strzał otrzymał tato Jasia. A potem kilka następnych z różnych stron: za niedbalstwo, źle zawiązany szalik, zbyt niskie zarobki, zbyt dużo czasu poza domem, jak ty go niesiesz? Jak ty to trzymasz? W końcu uciekł do mamusi. Na tyle było go stać.

W przedszkolu Jaś uderzył kolegę który zabrał mu zabawkę. Otrzymał naganę od Pani wychowawczyni i od swojej mamy, a może i od mamy uderzonego kolegi: to jest złe – usłyszał. Bez rozmowy, bez wysłuchania jego wersji. Pierwszy strzał otrzymał Jaś. Oczywiście przemoc nie jest dobra. Jednak szanowne Ganiące Panie, możecie być pewne że ów chłopiec wykorzystał wszystkie dostępne mu narzędzia i ostrzeżenia, zanim sięgnął po ostateczność, gdyż działał instynktownie. A instynkt mężczyzny jest tak samo istotny jak intuicja kobiety. Ten instynkt jest odpowiedzialny za bardzo wiele zachowań i postaw, które określają późniejsze role życiowe, na przykład obronę terytorium, rodziny, własności, osobistą.

Czym skorupka za młodu…
W dalszych latach nasz Jaś podlega „korekcji” zachowań przez następne Panie. Pani nauczycielka, Pani pedagog, Pani woźna, Pani w stołówce, Pani w sekretariacie liceum, bo przecież do zawodówki to dla Pani mamy wstyd, Pani katechetka, Pani egzaminator, Pani doktor na uczelni. Ślub? Ksiądz. Mężczyzna. Tyle że w sukience…dalej może Pani psycholog, Pani kurator, czy w końcu Pani Sędzia, bo rozwód, bo przestępstwo. Wiele strzałów dosięgnęło Jana.

A po drodze? Ten ślub. A po nim małżeństwo i często żona pragnąca mieć Bohuna, orła – sokoła z iskrą w oku, na koniu białym jak śnieg, siłacza i opiekuna z szeroką piersią w którą się wtuli gdy jej źle, ale i żeby czuły był, i wrażliwy, i domyślał się czego Ona chce i o czym marzy. Żeby zrozumieć potrafił czym okres jest i zespół napięcia przed nim. Żeby pracował, ale żeby był w domu i żeby rozróżniał co to łososiowy i wrzosowy, a co karmazyn i turkus. A on dość już skorygowany w przeszłości poddany dalszej korekcji, wróblem się stał zamiast orłem – sokołem.

I wtedy Ona ze zdumieniem stwierdza że taki jakiś wróbel to do niczego jest. Kolejny strzał. Wtedy często z przyjaciółką w kuchni gdy syn w domu przebywa po szkole, wyszydza przywary owego wróbla swego co to jej mężem jest. Że to kolejne jej dziecko i taka pierdoła i że w łóżku już słabo. Te strzały już w plecy Jana.

Nie wiadomo co jest gorsze czy strata fizyczna ojca z domu, czy może strata mentalna. Odebranie roli ojca dziecku które potrzebuje jej, tej roli, najbardziej. Uciekł Jan do mamusi. Na tyle go było stać. Tyle dowiedział się od swojego ojca.

Produkt finalny.
W ten sposób powstaje mężczyzna naszych czasów. Począwszy od mamy, która uniemożliwiała podjęcie samodzielnej, odpowiedzialnej decyzji wymagającej, być może, odniesienia ran, usuwającej z drogi najmniejsze nawet przeszkody, czy choćby cień cierpienia, bo przecież „On nie da rady”, On nie powinien cierpieć. Chroniąca przed światem i doświadczeniem pod własną spódnicą. W przedszkolu wyśmianie przy całej grupie dziewcząt i innych chłopców sikania w krzakach które jest be. Nazywanie penisa siusiakiem do 6 roku życia a potem już przemilczanie jego istnienia jakby zniknął. Zresztą do pewnego momentu w swoim życiu, dziecko w ogóle nie posiada płci. Czasem przy stole w czasie uroczystości rodzinnej mama zwróci uwagę „ubierz się bo ktoś cię zobaczy i będzie wstyd”. A potem jako rodzic drugiej kategorii, skorygowany wróbel, gdy wyfrunie lotem orła – sokoła, okazuje się być chamem i bydlakiem, zdrajcą i marną personą. A pozostawiona przez niego małżonka w akcie świętej złości opowiada o nim źle dzieciom swym, lub co jeszcze gorsze jest…milczy. Jakby umarł. Jakby go nigdy nie było. Ten nieobecny obraz swojego ojca buduje się w chłopcu i utrwala. Skoro nie ma niczego, to zaczyna szukać. Szuka wzoru. I znajduje. Tyle że zły. A w dodatku świat każe brać odpowiedzialność za swoje czyny, a spódnicy mamusi nie ma już. Ale doskonałe schronienie przed kłopotami, przykrymi uczuciami, daje choćby alkohol, kumple pod sklepem, grupa przestępcza, grupa narkomańska. I ten strach. Większość mężczyzn boi się kobiet. Ich oceny. Mało który się przyzna do tego, jednak z mojej analizy wielu historii chorób mężczyzn uzależnionych wyłania się obraz pierdoły, który kreuje się na macho, pijąc, bijąc, kradnąc, klnąc. Który nie potrafi przyswoić sobie zasad i norm społecznych. Któremu obce są honor, szacunek, kodeks etyczny, godność.

Trochę smutku i nadziei ciut.
Robert Bly podaje że wystarczy pięć złych minut w życiu by potem nie poradzić sobie z nimi przez następne 40 lat. W książce „Żelazny Jan” mówi On także o tym że należy uwolnić swojego „Dzikusa”, tego który jest w każdym z nas, w odpowiednim czasie, kradnąc klucz od klatki w której jest On uwięziony, spod poduszki własnej matki, raniąc się przy tym. By przejść ze świata matki do świata ojca.

W wieku 8 -12 lat chłopiec zaczyna poszukiwać swojego „Dzikusa”, w usamodzielnianiu się, w odnoszeniu ran i skaleczeń, w doświadczeniu bólu i cierpienia. Ale także odnosić powinien sukcesy, czuć się dumny, czuć dumę swojego ojca. By potem, gdy przyjdzie na to czas przekazać dalej swojemu synowi wzór. By ten nie musiał się chować już pod „spódnicę mamy” w uzależnienie, czy inną katastrofę gdy życie mu dokuczy. Tymczasem coraz młodsi ludzie sięgają po alkohol i przyznają się że piją go systematycznie (2-3 piwa dziennie). Coraz wcześniejsza inicjacja seksualna nie sprzyja rozwijaniu odpowiedzialności. Drugie życie w świecie internetu powoduje zaburzenia w sferze tożsamości, w tym tożsamości seksualnej, orientacyjnej. Brak autorytetów, przewodników, mentorów… Sporo jest do zrobienia Panowie. Musimy pomóc naszym synom, podopiecznym i wychowankom wydobyć klucz od klatki z ich dzikusem i zabrać na łowy, na ryby, dać scyzoryk i świętować rytuał przejścia do świata mężczyzn. Zawołajcie tych których chcecie i zacznijmy wybierać wiadrami wodę ze stawów naszych Dusz, by dotknąć tej pierwotnej, włochatej istoty (Bly, 1993). By narodził się ponownie. Z mężczyzny, mężczyzna. Przekazujmy tajemnicę kodeksu postępowania, honoru, szacunku, któremu jesteśmy wierni i którego sami przestrzegamy w swoim życiu. By oni nareszcie odrzucili obraz zniewieściałego, metroseksualnego „mężczyzny” smarującego sobie błyszczykiem usta w lusterku samochodu, kupującego coraz to inne balsamy do ciała i rąk, z gładziutką buzią, który się skarży na to, że ma testosteron.

I jeszcze taki manifest Panowie: „Nie dajmy sobie wmówić, Kopernik nie był kobietą”.