Jak zmienić swój stan emocjonalny

Jak zmienić swój stan emocjonalny

Ludzka psychika jest fascynująca. Wiem, że trudno powiedzieć coś bardziej banalnego, ale nieustannie zachwycają i zaskakują mnie różne jej aspekty. Weźmy chociaż bezwładność naszych stanów emocjonalnych czy umysłowych. Potrafimy być smutni, mimo że coś co nas zmartwiło okazało się nieprawdą, jednak emocja jakoś została. Podobnie, wracając z pracy, gdzie analizowaliśmy dane za pomocą komputera, jesteśmy tak wymóżdżeni, że ledwo jesteśmy w stanie rozmawiać o tematach innych niż stricte logiczne (spróbuj porozmawiać z informatykiem o jego uczuciach, po dniu spędzonym na programowaniu).
Jakie więc są tego implikacje i co robić, by ułatwiało nam to, a nie utrudniało życie?

Zaakceptuj swój stan

Po pierwsze musimy zaakceptować, że wpadamy w różne dziwne stany i mieć pewność, że spokojnie z nich wyjdziemy. Ludzi w depresji najbardziej przeraża perspektywa ciągnącej się przed nimi wieczności cierpienia. Znajdując się w danym stanie, niemal nie potrafimy wyobrazić sobie siebie z innych stanów („innych wersji siebie”). Jeżeli jesteśmy smutni lub wściekli nie znaczy, że tacy jesteśmy, tylko w takim akurat stanie się znajdujemy. Nie ma sensu się obwiniać.

Doskonałym przykładem tego jest dla mnie coś co nazywam stanem „socjalnym” i jego przeciwieństwo stan „asocjalny”. Jako ktoś, kto pisząc spędza sporo czasu w samotności, moment, w którym po paru dniach wstaję od komputera i wychodzę do ludzi nazywam „wyjściem z jaskini”. Przez parę godzin patrzę na wszystkich zaniepokojonymi oczami jaskiniowca, nie do końca w czas reagując na żarty itp. Wszelkie próby zagadania kogoś w klubie skazane są na porażkę, nie mówiąc o tym, że wydają się przerażające. Gdybym się tym przejmował, jak robi to wiele osób, szybko doszedłbym do wniosku, że kluby są nie dla mnie, że jestem introwertykiem, a nawet że jestem nieśmiały (ha! ilu gości przestaje się w takich sytuacjach uważać za atrakcyjnych!). Nie ma potrzeby oceniać siebie w oparciu o „emocjonalne ubranie” w jakim się akurat znajdujemy.

Wypracuj strategie zmiany stanu

 

Kiedy już zaakceptujemy, że nasze chwilowe emocje, to nie „my”, tylko coś przejściowego. Możemy wypracować sobie strategie zmiany stanów. Wiele z nas radzi sobie z przykrymi stanami w automatyczny sposób: jedząc słodycze czy lody, pijąc alkohol, oglądając telewizję, surfując po internecie czy idąc na zakupy. Metody te sprawdzają się – tj. osiągamy pożądany efekt, jednak ich skutki uboczne bywają nieprzyjemne (od problemów ze zdrowiem, po trudności finansowe – nie wspominam nawet o ludziach biorących narkotyki). Dlatego warto wypracować sobie paletę metod. Po powrocie z pracy, zwłaszcza jeśli był to ciężki dzień zamiast gapić się w telewizor czy wypić piwo, możemy wziąć prysznic, zdrzemnąć się na pół godziny, włączyć muzykę i potańczyć, pójść pobiegać… Nie ma tu idealnego rozwiązania – każdy musi znaleźć najbardziej lubianą metodę, – warto jednak świadomie ją wybrać, a nie z automatu sięgać po pilota czy kubełek lodów.

Wróćmy tu do mojego przykładu ze stanami „socjalnym” i „asocjalnym”. Co takiego robię, by otworzyć się na ludzi, odzyskać ten wewnętrzny luz i z przyjemnością poznawać nowe osoby? Cóż, wypracowałem sobie dość prostą metodę (inną od standardowej, 90% populacji czyli: ALKOHOL!). Otóż zaczynam zagadywać nie znane mi osoby, świadom że parę pierwszych razów nie będę mówił zbyt składnie, ani nie będę zbyt porywający. Nie szkodzi. Z reguły idąc do klubu już czekając w kolejce zmuszam się do odezwania się do otaczających mnie ludzi – po 10-20 minutach jestem już w zupełnie innym stanie i z radością jestem w stanie porozmawiać z każdym. To trochę jak ze zmianą kursu żaglówki – wymaga to wkładu energii, a potem już samo idzie, sama płynie po nowej trasie.

To samo dotyczy innych zadań – najlepszą metodą na walkę z odwlekaniem spraw jest wzięcie się do roboty. Jeżeli mam coś do napisania, czy też muszę zasiąść do projektu, oszukuję sam siebie, że to tylko na 5 minut, a po pięciu minutach już samo leci i nie mam ochoty wstawać od biurka.

Naprawdę zachęcam do przemyślenia szkodliwych strategii jakie stosujemy i świadomego stworzenia własnych. Warto pamiętać, że muszą one być równie skuteczne. Jeżeli piwo rozluźnia nas w dwadzieścia minut, gdy jesteśmy w klubie, musimy wypracować coś działającego równie skutecznie. To samo dotyczy innych stanów, których unikamy: smutku, melancholii czy co tam przewija się przez nasze dusze. W ten sposób nauczymy się w sensowny sposób poprawiać swoje samopoczucie, a to ważny element generalnego szczęścia.

Czy ktoś już odgadł, że dla mnie jest to pisanie? ;]