WPŁYW ALKOHOLU NA BADANIA SPRAWNOŚCI MIĘŚNI

Fiński badacz Totterman1 stwierdził, że pogorszenie u człowieka kontroli nad działaniem umięśnienia trwa jeszcze przez 7—8 godzin po wydaleniu alkoholu z organizmu. Dwaj szwedzcy badacze Zottermann i Lundgren, stwierdzili w roku 1943, że robotnicy leśni, którzy poprzedniego dnia wieczorem wypili 250 gramów („ćwiartkę”) wódki — nie mogli na drugi dzień osiągnąć swojej zwykłej normy.

Starali się więc zwiększyć tempo pracy, ale i to nie dawało rezultatów, powodowało natomiast większe niż zwykle zmęczenie. (Co na to powiedzą ci, którzy „muszą” pić, żeby mieć siłę do wykonywania ciężkiej pracy?)

Austriacki profesor fizjologii i znany alpinista Durig przeprowadził na sobie szereg następujących doświadczeń. Wchodził na górę wysokości 2400 metrów jednego dnia, nie spożywając alkoholu, a innego dnia po wypiciu takiej ilości alkoholu, która odpowiadała 2 kuflom piwa. Zaczynał podchodzenie w 1,5 godziny po wypiciu. Robił te doświadczenia wielokrotnie, obliczając wartości przeciętne czasu potrzebnego na wspinaczkę. Pracę organizmu w czasie prób rejestrował specjalny aparat. Okazało się, że gdy nie pił alkoholu — wejście na górę trwało przeciętnie 2 godz. 40 minut. Jeżeli wchodził po wypiciu alkoholu, to po 2 godzinach i 40 minutach osiągał dopiero wysokość 2000 metrów, a na wejście na szczyt góry potrzeba mu było 3 godziny i 5 minut. Tak mała ilość alkoholu pogarszała jego sprawność fizyczną (kondycję w sensie sportowym) o 1/6.

Durig, który w swoim osobistym życiu nie był bynajmniej abstynentem, wytłumaczył gorsze wyniki wspinaczki pod wpływem alkoholu pogorszeniem koordynacji poszczególnych grup mięśni i gorszą adaptacją organizmu do warunków wspinaczki. Stwierdził też, że będąc pod wpływem alkoholu gorzej gospodarował siłami i zużywając tę samą ilość energii, miał gorsze efekty w pracy. We francuskiej prasie sportowej często widuje się rysunek przedstawiający sportowca z nogami odciętymi przez butelkę wina i napis: Alkohol ucina nogi sportowcom! Dowcipna ilustracja faktu, że wypicie alkoholu pogarsza wyniki sportowca, jak to wykazały powyżej opisane badania Duriga. Inne ciekawe doświadczenie przeprowadził na sportowcach uczony niemiecki dr Hexheimer. Badał on dwie grupy szybkobiegaczy, którzy mieli ustaloną przeciętną szybkość biegu na dystansie 100 metrów. Jedna grupa biegała bez spożycia alkoholu, a w drugiej każdy biegacz wypijał mały kieliszek wina. I sprawdziło się powiedzenie francuskie, że alkohol ,,ucina nogi” biegaczowi. W wielokrotnie powtarzanych badaniach grupa druga miała zawsze gorsze wyniki niż pierwsza. Gdy pierwsza była na mecie, druga miała jeszcze 2 metry do dobiegnięcia.

Widzimy więc, że alkohol pogarsza wydajność i sprawność pracy mięśni, a przy tym jeszcze zwiększa zmęczenie. Ponieważ mięśnie nie współpracują w sposób normalny, ruchy są mniej celowe (porównaj — próbę „palec do palca”) i mniej pewne, człowiek, chcąc wykonać zadanie — bardziej się męczy. Początkowo nie odczuwa tego zmęczenia (znowu jedno z oszustw alkoholu), nawet przeciwnie — odczuwa wyzwolenie od poczucia zmęczenia, pewne złudne podniecenie. Pod wpływem tego podniecenia człowiek zaczyna nierozsądnie gospodarować swoimi siłami. Gdyby nie pił alkoholu i poczuł zmęczenie, zastosowałby znane sobie sposoby, żeby je chociaż częściowo usunąć. Przerwałby zajęcia, zjadłby coś co podniosłoby jego siły fizyczne (np. trochę cukru, kawałek czekolady itd.) i podjąłby dalej pracę. Gdy znajduje się pod wpływem alkoholu — nie odczuwa początkowo zmęczenia, wydatkuje energię nadmiernie i ostatecznie przy gorszych wynikach pracy stopień zmęczenia jest znacznie większy niż w wypadku, gdy pracuje bez alkoholu. Dotyczy to zarówno pracy fizycznej, jak umysłowej.